ludzie…
Oto zdjęcia osób, których spotkanie wniosło coś ważnego w moje życie. Niestety, z powodu braku zdjęć – nie wszystkich.
ludzie…
 |
Bodaj jedyne zdjęcie mojej rodziny ze strony ojca. Bardzo typowa historia. Pochodzą z okolic Krakowa, przed wojną przeprowadzili się w okolice Tarnopola na Ukrainie. Po wejściu Niemiec – przesiedleni na Syberię (Autajskij Kraj, Bernaulskij Rejon, Uczastek Piatyj – jak często mawia mój ojciec). Po wojnie – w ramach programu repatriacji – osiedlili się we wsi Szklarnia w Kotlinie Kłodzkiej. Ojciec siedzi na kolanach… |
 |
Oto autorzy mojego wspaniałego, sielskiego dzieciństwa. Babcia z dziadkiem ze strony mamy. Niedzielny rosół, pomidory z krzaka, pozbijane kolana, łowienie ryb na rękę, pasienie krów przy dźwiękach fujarki, pełna zakamarków szopa, studnia na podwórku, sianokosy i żniwa, materac wypchany sianem i pierzyna, jazda furmanką, kąpiele w Zianie, spanie na sianie. Kto miał lepiej?… |
 |
Pierwsza komunia. Ksiądz Antoni Kij, który jako były kapelan wojskowy wprowadzał iście wojskowy dryl w nauczanie katechezy. Mimo surowości w obyciu, wspominam go bardzo dobrze. Podobnie jak współtowarzyszy mojego dzieciństwa z Międzylesia i okolic, z którymi niestety zupełnie straciłem kontakt… |
 |
|
 |
|
|
|
 |
|
|
|
 |
|
 |
|
|
|
 |
|
|
|
 |
|
|
|
|